Ekologia jest modna i mówi się o niej dużo, ale czy te wszystkie obiegowe poglądy są prawdziwe?
Oczywiście stan obecnej wiedzy pozwala to dobrze określić, jednak z różnych powodów większość informacji trafiających do nas poprzez różne strony Internetowe jest albo wybiórczych, albo niepełnych, albo wręcz zakłamanych. Cóż „pieniądz nie śmierdzi” jak mawiał dawno temu rzymski Cesarz Wespazjan, a „kłamstwo powtarzane milion razy staje się prawdą” mawiał inny autor powiedzeń propagandowych popularny w latach trzydziestych XX wieku, którego nazwiska przez grzeczność nie wymienię.
Spróbujmy temat nieco przybliżyć, mając nadzieję wywołania u drogich Czytelników pozytywnych refleksji.
Zacznijmy od piramidy preferencji ekologicznych:
Oczywiście czego niestety byśmy nie robili – ma to wpływ na środowisko naturalne… Można to łatwiej zrozumieć wybierając się na wycieczkę do Puszczy Białowieskiej i przeżywając prawdziwy szok, ponieważ choć nie jest to puszcza pierwotna (takiej na świecie podobno już nigdzie, w ogóle nie ma!) różnica pomiędzy nią i „zwykłym” lasem (nawet rezerwatem, jakich wiele) jest uderzająca.
Wróćmy do naszej piramidy. Jest ona podzielona na pięć poziomów ekologii wskazujących w banalny sposób co robić, aby starać się jak najmniej ingerować w środowisko naturalne. Szerokość poziomu wskazuje na korzyść ekologiczną – im szerzej tym lepiej. Podkreślono to również kolorem.

ZAPOBIEGANIE
– jest oczywiście najlepsze. Jak to mówią „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Im mniej zużywamy energii, im mniej „nowych” substancji wprowadzamy do środowiska tym lepiej, prawda? Przekładając to na zagadnienie wypełniacza – będzie to wypełniacz z nacinanej tektury, którą mamy w nadmiarze, a która i tak już jest, ponieważ została już wcześniej wyprodukowana. Nie musimy jej zamawiać, a zatem skądś transportować, przeładowywać, składować itd. Tylko tnąc nie wprowadzamy do środowiska niczego innego. Zużywamy tylko nieco energii na jej ponacinanie praktycznie w miejscu pakowania paczek. Nacinamy tylko tyle, ile na bieżące potrzeby nam potrzeba.
Nie powstaje odpad (pojemnik sortownika pozostaje przecież pusty) – naprawdę i zgodnie z definicją w ustawie o odpadach! Co więcej nie stajemy się nawet producentem wypełniacza dopóki jego ewentualnego nadmiaru nie zaczniemy sprzedawać – wytwarzamy tylko na nasze wewnętrzne potrzeby.
PONOWNE UŻYCIE
– też bardzo dobre ekologicznie. Z ponownym użyciem mamy do czynienia w każdym przypadku, gdy przyjętego w procesie logistycznym wypełniacza, lub innych materiałów użyjemy jako wypełniacza ponownie. Otrzymany wypełniacz zachowamy i znowu jako wypełniacz wykorzystamy. Tutaj nie ma ekologicznego znaczenia jakiego rodzaju on jest: papierowy, z tworzywa itd. Po prostu zużywamy ponownie, to co już i tak mamy bez zmiany zastosowania. Nacinana tektura też nam się tu przyda, zwłaszcza, że jest jak się to mówi po prostu „niezniszczalna”!
RECYCLING
– to powtórne wykorzystywanie odpadów prowadzące do wytworzenia nowego produktu, którego celem jest zmniejszenie nadmiernego eksploatowania złóż naturalnych oraz zmniejszenie ilości śmieci. Przykładem może tu być przetworzenie starych kartonów na wypełniacz za pomocą specjalnej niszczarki do kartonów. Widzą Państwo różnicę – „zwykłe” ponowne użycie, to działanie bez przetworzenia, a recykling, to zamiana przedmiotu na surowiec (np. celulozę/pulpę w przypadku tektury, a granulat w przypadku tworzyw sztucznych) i ponowne wytworzenie z tego surowca produktu, jak tektura, czy folia. Powstaje ślad węglowy „że aż strach”! Dlatego poziom recyklingu w naszej piramidzie jest mniej środowiskowo korzystny niż proste, ponowne użycie. W przypadku recyklingu, co prawda nie wprowadzamy nowych substancji do środowiska – STOP! A dwutlenek węgla, a ciężka chemia w przemyśle papierniczym?
Jeżeli rzetelnie sortujemy, to tworzywa mają wyraźną przewagę nad papierem i tekturą – nawet do 10 cykli obiegowych w stosunku do 2-3 dla celulozy.
SPALANIE
– oczywiście nie byle gdzie, ale w specjalnych spalarniach. Niby nareszcie powstaje energia, ale i strasznie dużo dwutlenku węgla (na czym polega spalanie?!?). Do tego transport, koszt ekologiczny budowy i eksploatacji spalarni itd. W zasadzie takie działanie jest w ogóle bez sensu, gdyby nie dwie rzeczy: jak już sortowanie nam nie wyszło, to nic już się nie da zrobić, trzeba utylizować i lepiej spalić niż setki lat składować zanim się rozpadnie. Tektura i papier się rozpadają oczywiście szybciej niż tworzywa.
SKŁADOWANIE
– szkoda gadać… Aby tylko nie do lasu, wyrzucać!!!